prawda o dzikach

„Dzik jest dziki, dzik jest zły…”. Na hasło „dzik” niemal każdemu z nas nasuwa się ten cytat. Niestety, w ten właśnie sposób większość ludzi ocenia to zwierzę.
Nie wiem, czym kierował się Jan Brzechwa, wydając tak negatywną i przechodzącą z pokolenia na pokolenie opinię o tym zwierzęciu. Od kilkudziesięciu lat przemierzam leśno-bagienne ostępy Biebrzańskiego Parku Narodowego, niemal każdego dnia na swoich ścieżkach spotykam dziki i śmiało mogę stwierdzić, że prawda o dziku jest zupełnie inna!
Dzik nie jest bardziej dziki niż inne zwierzęta zamieszkujące las. Co więcej, jego dzikość traci na aktualności, bowiem coraz częściej całe watahy dzików pojawiają się w miastach, blisko człowieka. Od wielu lat dziki widuje się w Trójmieście, Wrocławiu, Katowicach, Krakowie, a nawet w stolicy. Spacerują po parkach, między blokami, a nawet zbliżają się do centrum miast. Zwierzęta te są niezwykle inteligentne. Zauważyły, że w miastach żyje się bezpieczniej. Nie ma myśliwych, nikt do dzików nie strzela, można znaleźć dużo pożywienia. Przetrząsają śmietniki, a ludzie z dobroci serca, choć to bardzo zły pomysł, dokarmiają te zwierzęta. Dzięki temu dzikom żyje się tu łatwiej i coraz lepiej aklimatyzują się w nowych warunkach bytowych. Lochy rodzą już nawet młode na obrzeżach miast, co w ich naturalnym środowisku odbywa się w najdzikszych zakątkach lasów. Nie jest to dobra tendencja ani dla tych zwierząt, ani dla ludzi, ale nie jest ona niczym dziwnym. Miasta się rozrastają, zabierając tereny dzikiej zwierzynie.
Spotkania z dzikami w miastach przy pierwszym zetknięciu wyzwalają uśmiech i sympatię. Na dłuższą metę może jednak stać się to uciążliwe i stanowić obustronne zagrożenie, choćby ze względu na wypadki samochodowe (znacznie mniej prawdopodobne są agresywne zachowania dzików). Dlatego nie dokarmiajmy tych zwierząt w mieście. Zabezpieczmy śmietniki, aby dziki nie miały łatwego dostępu do resztek pożywienia. Powinniśmy zmuszać je do powrotu do ich naturalnego środowiska – lasu. Zapewniam, że obserwacje tych zwierząt w ich prawdziwym biotopie dają dużo większą przyjemność niż oglądanie ich w mieście.
Nie zadzieraj z lochą
Dzik ma w lesie ważną rolę. Buchtując i ryjąc głęboko w glebie, niszczy i zjada mnóstwo poczwarek oraz larwy wielu gatunków owadów niebezpiecznych dla drzewostanu, co w dużej mierze ogranicza dalszy rozwój masowo pojawiającego się szkodnika. Zjada też wiele drobnych gryzoni i jest świetnym sanitariuszem lasu, oczyszczającym go z padliny.
Jak każde dzikie zwierzę w swoim naturalnym biotopie dzik nie jest agresywny wobec ludzi. Unika ich i przy spotkaniu ratuje się ucieczką. Wyjątek stanowić może locha prowadząca malutkie warchlaki, gdy odetnie się jej drogę ucieczki, lub taka tuż po porodzie. Na swoim przykładzie mogę stwierdzić, że w ciągu wieloletniego, codziennego obcowania z dziką naturą tylko dwukrotnie musiałem ratować się przed atakiem lochy. W jednym przypadku nierozważnie wkroczyłem na obszar pobytu nowo narodzonych prosiaczków. Przestraszona dzicza mama zareagowała wtedy atakiem, a gruba gałąź pozwoliła mi uniknąć bezpośredniego starcia. W drugim przypadku trafiłem na lochę prowadzącą pasiaki, która – co stwierdziłem po fakcie – nie miała jak przede mną uciec. Ponieważ znalazła się w trójkącie pomiędzy rzeką a starą jeziedrą (ślepe koryto rzeki), postanowiła zmusić mnie do usunięcia się z drogi. Mogłem uciekać tylko przez starorzecze, w którym skąpałem się w zimnej wodzie po szyję. Gdyby prosięta były starsze, bez wahania uciekłaby z nimi przez wodę, co miałem przyjemność obserwować kilkakrotnie. W przypadku jednak tak młodych warchlaczków nie chciała ryzykować ich życia. Świadczy to nie o jej agresji, lecz o matczynej troskliwości i gotowości do obrony potomstwa w razie niebezpieczeństwa.
Także i samiec woli zejść nam z drogi w lesie niż stawać do walki. Niebezpieczeństwo z jego strony może nam grozić jedynie wtedy, gdy zwierzę jest zdesperowane, rozdrażnione, ranne lub postrzelone i nie widzi możliwości ucieczki. Do naturalnych wrogów dzików należą jedynie wilk i ryś, które zresztą czują respekt przed ich siłą i atakują zwykle słabe lub chore osobniki.
Mądry jak dzik
Obserwując te zwierzęta w naturze, niejednokrotnie stwierdziłem, jak bardzo są inteligentne. Prowadzą życie towarzyskie w grupach, tzw. watahach. Samotnie wałęsają się jedynie stare odyńce, które na czas rui, zwanej huczką (późna jesień i zima), dołączają do watah. W grupach tych panuje ład i porządek. Odyńce dominują nad lochami, zeszłoroczne dziki, tzw. przelatki, podporządkowują się lochom, a najniżej w hierarchii lokują się warchlaki. Także watahy ze starymi lochami mają zdecydowanie wyższą pozycję od tych, którymi przewodzą młodsze zwierzęta.
O inteligencji dzików można wiele opowiadać. Zawsze dokładnie wyściełają trawą, gałęziami bądź trzciną swoje legowiska i tzw. barłogi. W szczególności dotyczy to rodzin, które zajmują wilgotniejsze siedliska. Robią tak dla wygody oraz zyskania izolacji od wody i ziemi. Zauważyłem przy tej czynności pewną regułę. W porze letniej wataha często leżakuje w różnych miejscach, każdy dzik osobno. Gdy robi się zimniej późną jesienią i zimą, cała rodzina skupia się na jednym wyścielonym posłaniu. Zimą, kiedy znacznie trudniej zdobyć materiał wyściółkowy zastępujący materac, dziki przygotowują sobie legowiska, dość głęboko rozgrzebując ziemię. Miejsca na zagłębienia najczęściej wybierają na suchym terenie pod dużymi drzewami. Bardzo lubią świerki, bo ich gałęzie stanowią dodatkowe przyjemne zadaszenie ich legowiska. Ciekawostką, którą zauważyłem, obserwując „moje” dziki ze środkowego basenu Biebrzy, jest sposób układania się do odpoczynku. Nie robią tego w przypadkowej kolejności, lecz w sposób bardziej przemyślany. Najmłodsze i najsłabsze w rodzinie osobniki leżakują w środku, a po obrzeżach doświadczone i czujne lochy oraz starsze przelatki (zeszłoroczne dziki) i wycinki (dwu-, trzyletnie). Cała wataha tworzy jedną bryłę przytulonych do siebie, wzajemnie ogrzewających się zwierząt. Taka kolejność ma dla rodziny dwojakie znaczenie. Najsłabsi w stadzie otrzymują więcej ciepła. Poza tym dzięki takiemu układowi grupa jest bezpieczniejsza. Gdy ktoś przypadkowo spłoszy rodzinę z ich legowiska, może się potem przekonać, jak ciepłe jest takie zagłębienie, dotykając ziemi ręką.
Dziki mają też swoje ulubione miejsca kąpielisk, zarówno wodnych, jak i błotnych, które zabezpieczają je przed natrętnymi owadami w okresie letnich upałów. Wykonują też toaletę poprzez czochranie się o pnie konkretnie wybranych drzew i regularnie je odwiedzają.
Co ciekawe, lochy mogą zaopiekować się przychówkiem obcych samic, co nie jest zbyt często spotykane w świecie dzikich zwierząt. Dzieje się tak, gdy wydarzy się leśna tragedia bądź padnie strzał z ręki nierozgarniętego pseudomyśliwego, który nie odróżnia lochy prowadzącej od odyńca bądź przelatka. Jeśli ktoś zobaczy lochę z kilkunastoma pasiakami różnej wielkości, to na pewno będzie to taka, która ulitowała się nad obcymi dziećmi. W innym przypadku młode skazane są na śmierć.
Przed laty znalazłem wychudzonego, błąkającego się bez opieki warchlaka, który przez ponad rok mieszkał w moim obejściu. Dziczek łatwo się oswoił i niczym pies reagował na imię. Na jedno gwizdnięcie przybiegał do nóg i napraszał się o pieszczoty w postaci drapania za uchem i miłego poklepywania. Doskonale odróżniał domowników od obcych, na których groźnie pofukiwał. Ze starym, nieżyjącym już psem tworzyli fajny duet. Dziki z lasu czasami odwiedzały naszego wychowanka. Któregoś dnia poczuł jednak zew miłości, podkopał się pod siatką i poszedł w knieję do swoich braci. Nie przeszkadzaliśmy mu w tym, w końcu czekał tam na niego prawdziwy dom.
Koniec sielanki
Protesty rolników o odszkodowania za szkody wyrządzone przez te zwierzęta oraz ostrzeżenia o realnym zagrożeniu afrykańskim pomorem świń doprowadziły w ostatnim czasie do wielkiej nagonki na dzika. Niestety, rozpowszechnienie upraw kukurydzy sprawiło, że dziki polubiły ten rodzaj pożywienia. W dodatku ogromne obszary zasiewane tą rośliną doskonałe nadają się na kryjówki, w których dziki czują się dużo bezpieczniej niż w uprawach ziemniaczanych bądź zbożowych.
Ministerialne plany wybicia wszystkich dzików w województwie podlaskim to niemoralny i bardzo szkodliwy dla środowiska naturalnego pomysł. Zwierzę to, chroniąc lasy przed wieloma szkodnikami, rozsiewając wiele gatunków roślin i spulchniając glebę, jest wielkim sprzymierzeńcem polskich lasów i leśników. Dzik jest jednym z ważniejszych ogniw wielkiego łańcucha współzależności międzygatunkowej. Uważam, że zniesienie czasu ochronnego dla ciężarnych i prowadzących młode loch to niemoralna rzeź na tych zwierzętach.

1 komentarz: